Duńczycy lubią ekologię - rowery w Kopenhadze

Po zapoznaniu się z ekologicznymi marzeniami taksówkarza, przyszedł czas naoczne zaobserwowanie duńskiej dbałości o środowisko. A są nią rowery.

Stwierdzenie, że rowery są wszędzie, byłoby nadużyciem, gdyż są one tylko tam, gdzie wolno im być. Porządek musi być. Tymi miejscami są wyznaczone pasy ruchu dla rowerów, parkingi a nawet osobna sygnalizacja świetlna.

Powiedzenie, że połowa Kopenhagi porusza się na dwóch kółkach nie będzie przesadą, choć dla ścisłości trzeba dodać, że część rowerów posiada trzy koła. Te modele "kombi" mają z przodu pojemnik, w którym w zależności od upodobań można przewozić dzieci, psy lub zakupy.

Rower "kombi" 


Duńczycy wydają się ze swoimi rowerami całkowicie zżyci. Jadąc, rozmawiają przez telefon, piszą SMSy, nie zdziwiłabym się gdyby ktoś grał w najnowsze Angry Birds. Wyznaczone pasy ruchu, które znajdują się praktycznie przy każdej drodze, często oddzielone pasem zieleni, powodują że jazda jest bezpieczna. Mało kto fatyguje się ubierając kask, innych ochraniaczy, specjalnych rękawic i tym podobnych nie widziałam. W Kopenhadze po prostu nie jest to sportem ekstremalnym, jak przykładowo, lawirowanie między samochodami w Krakowie.

Rowerzyści czekający na czerwonym świetle - mają swoją własną sygnalizację!


Choć Kopenhaga nie jest znana jako Europejska Stolica Słońca i Plażowania, nikt nie przejmuje się pogodą. Kiedy ja nosiłam rękawiczki (chodząc!) oni jeździli bez nich i nie wydawało się, aby palce miały im zaraz zacząć odpadać.

Trzeba przyznać, że technicznie jazdę mają opanowaną bardzo dobrze, pomimo niemałej prędkości jaką utrzymują wszystkie rowery (wyprzedanie nie jest często praktykowane) nie widziałam żadnych stłuczek, co jest imponujące zwłaszcza w obliczu faktu masowego korzystania z komórki podczas jazdy. Natomiast o palpitację serca przyprawiał mnie ichniejszy sposób hamowania. Kiedy spokojnie wchodziłam na przejście dla pieszych mając zielone światło, widziałam pędzące na mnie rowery, które wcale nie zmniejszały swojej prędkości, by w ostatniej chwili zahamować z piskiem opon i błyskiem szaleństwa w oku. 

Parking dla rowerów






Komentarze